Du bist nicht angemeldet.

Lieber Besucher, herzlich willkommen bei: Deutsch Polnisches Forum. Falls dies dein erster Besuch auf dieser Seite ist, lies bitte die Hilfe durch. Dort wird dir die Bedienung dieser Seite näher erläutert. Darüber hinaus solltest du dich registrieren, um alle Funktionen dieser Seite nutzen zu können. Benutze das Registrierungsformular, um dich zu registrieren oder informiere dich ausführlich über den Registrierungsvorgang. Falls du dich bereits zu einem früheren Zeitpunkt registriert hast, kannst du dich hier anmelden.

121

Dienstag, 23. Oktober 2012, 11:53

Ślusarz
W łazience cos sie zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego
wycia, woda zaś kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych
środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie
w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.

Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na
ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkimi niebieskimi oczyma, jakimś
załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie
strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:
- Ferszlus trzeba roztrajbować.
Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i
zapytałem:
- A dlaczego?
Ślusarz był zaskoczony moja ciekawością, ale po pierwszym odruchu
zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i
rzekł:
- Bo droselklapa tandetnie blindowana i ryksztosuje.
- Aha - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim
czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowałaby teraz i roztrajbowanie
ferszlusu byłoby zbyteczne?
- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby
śtender udychtować.
Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:
- Nawet słychać.
Ślusarz spojrzał dość zdumiony:
- Co słychać?
- Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy
pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa
zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym
idzie, ferszlus będzie roztrajbowany.
I zmierzyłem ślusarza zimnym, bezczelnym wzrokiem.
Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanymi
po raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ślusarza. Poczuł, że musi
mi czyms zaimponować.
- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie
reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować
będzie... 7 złotych i 85 groszy.
To niedużo - odrzekłem spokojnie. - Myślałem, że conajmniej dwa razy
tyle. Co zaś się tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan
miał fatygować się po nią. Spróbujemy bez holajzy.
Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedzał:
- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel krypować? Żeby trychter
był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy
culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.
- No wie pan - zawołałame, rozkładając ręce - czegos podobnego nie
spodziewałem się po panu! Więc ten trychetr według pana nie jest robiony
na szoner? Ha, ha, ha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litość
Boga jest krajcowany?
- Jak to gdzie? - warknął ślusarz. - Przecież ma kajlę na iberlaufie!
Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:
- Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na iberlaufie jest kajla. W takim
razie - zwracam honor: bez holajzy ani rusz.

I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na iberlaufie trychter
rzeczywiście był robiony na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w
żaden spoób nie udadłoby się zakrypować lochbajtla w celu udychtowania
śtendra, aby rostrajbować ferszlus, który dlatego żle działa, że
droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
~ Tuwim Julian

http://ewiersze.net/tuwim-julian-slusarz,41403/

122

Dienstag, 23. Oktober 2012, 12:14

Aspekt, dziękuję stukrotnie ;) Dzięki Tobie i Panu Tuwimowi roześmiałam się po raz pierwszy od dwóch dni. A fachowcowi powiedziałam przed chwilą, że jak mi jeszcze raz sypnie gruzem z otwartego szachtu, to wezmę ścierę i przegonię go na cztery wiatry!! ... też się roześmiał... ale chyba dotarło, bo na razie nic sie nie sypie

123

Samstag, 24. November 2012, 15:28

przed chwilą dzwoni telefon. nieznany mi numer niemieckiej komórki.

ja: hallo? (nie melduję się nazwiskiem, jeżeli nie znam numeru)
damski głos: ehm.. Danusia?
ja: nie, Ola.

kobieta zaniemówiła, że melduje jej się jakaś Ola :D
pomyliła numer i przez przypadek trafiła na "polskie mówienie" :P

pogadałyśmy sobie trochę, pożyczyłyśmy sobie miłego weekendu.

odłożyłam słuchawkę, a mąż się pyta kto to był.
ja: nie wiem :D



małgosiu, jak tam piony, woda, spłuczka i majster klepka?
Signatur von »Ola« Nevermore...

124

Samstag, 24. November 2012, 22:23

No proszę Olu, jaka sympatyczna pomyłka ;) Mam koleżankę, która przez taką pomyłkę poznała swojego obecnego męża :D
A remont na szczęście dobiega końca. Z niedogodności pozostały jeszcze dość częste przerwy w dostawie wody i kiepska jej jakość. Ale co tam: co nas nie zabije, to nas wzmocni. Pozdrowionka!
Małgosia

Social Bookmarks