a moze "tesciowo,ty stary rowerze"....spass.
U mnie to bylo tak....do polskiej tesciowej mowilam mamo,bo czulam sie jak jej corka,zreszta tez tak sie do mnie zwracala.Sama nie miala corki,wiec traktowala mnie z matczyna miloscia.Niemiecka tesciowa nie byla mi tak bliska emocjonalnie,rowniez przez bariere jezykowa,ale robila wszystko,bym czula,ze jestem przez nia lubiana,akceptowana i cieszy sie,ze jej syn znalazl wlasnie mnie.Jest cudowna kobieta.Mowilam do niej po imieniu,ale przedtem spytalam meza,jak mam sie zwracac...a,ze luzak z niego powiedzial "wal po imieniu"...
Mysle jednak ,ze nie ma wiekszego znaczenia,ani dla nas ani dla tesciowej czy mowimy do siebie po imieniu,czy zwaracamy sie "mamo","corunio"...najwazniejszy jest obustronny szacunek i przyjazn,ktora nalezy miedzy nami pielegnowac,bo tesciowa to "nie stary rower",tylko kobieta,dzieki ktorej mamy swoje "drugie polowki"...