Zasłyszane przez moją córcię od uczestnika wesela:
Jej kolega pojechał na wesele, które odbywało się w małej miejscowości. W kościele odbył się uroczysty, w bogatej oprawie ślub. Po ceremonii wszyscy, włącznie z księdzem pojechali do sali weselnej. Kiedy zajęto miejsca wstał pan młody i poprosił o ciszę. Goście przekonani, że wygłosi mowę, albo wzniesie toast słuchali uważnie. A świeżozaślubiony powiedział:
-Proszę zajrzeć pod talerze, o tym co tam zobaczycie dowiedziałem się dwa tygodnie przed uroczystością, nie było sposobu, żeby odwołać zaproszonych gosci, przyjęcie było już opłacone i wszystko załatwione.
W tym momencie z sali wybiegł jakiś młody człowiek, a goście pod talerzami znaleźli zdjęcia, obejrzawszy je mieli dziwne miny. Na zdjęciach była panna młoda w sexualnej akcji, ale nie z narzeczonym, tylko z tym młodym człowiekiem, który uciekł. Gwoli scisłości, kuzynem pana młodego.
-W związku z tym- kontynuował świeżopoślubiony- proszę obecnego tu księdza o stwierdzenie niewazności małżeństwa, na podstawie nonconsumatum, gdyż ja z tą panią nie chcę mieć nic wspólnego.
Zaczęto podawać potrawy, goście się posilili i około 22 rozjechali do domów.