Ich muss wieder ENTSCHULDIGUNG sagen, aber wieder stelle ich hier einen Artikel auf Polnisch ein. Ich weiss nicht, wann ich Zeit haben werde, diesen Text zu übersetzen (oder zusammenzufassen)
Es geht um das Hochwasser in Wrocław und um das, was die Medien dazu schreiben/zeigen.
Die Medien haben es aufgebauscht, als stände ganz Breslau unter Wasser.
2010 war es viel weniger schlimm, als im Jahr 1997...
Tegorocznej powodzi we Wrocławiu nijak nie można porównać z tą sprzed 13 lat - to tak jakby kałużę powstałą z wody wylanej ze szklanki zestawić z jeziorem. I choć przeżycia i cierpienia tych zalanych w 2010 r. są równie przejmujące, jak tych zalanych 13 lat temu, to jednak warto zachować umiar w opisywaniu tegorocznej tragedii.
Mit 1 - Wielka powódź znów nawiedziła Wrocław
Taki przekaz medialny prezentowały niemal wszystkie stacje telewizyjne i radiowe. Tymczasem w 1997 roku pod wodą znalazło się aż 40 proc. miasta - w tym fragmenty centrum, a w tym roku woda wdarła się na ulice w zaledwie jednym miejscu. W innym (na Bartoszowicach), gdzie też była taka groźba, udało się powódź powstrzymać. Pojawiające się przez całą minioną sobotę informacje medialne o tym, że oprócz Kozanowa zatopione mogą być też inne części miasta, ani przez chwilę nie odpowiadały rzeczywistości.
Mit 2 - Osiedle Kozanów znów znalazło się pod wodą
W 1997 roku tzw. cofka na rzece Ślęzie, która tuż przy Kozanowie wpływa do Odry, rzeczywiście zalała prawie całe liczące 40 tys. mieszkańców osiedle. Miejscami do pierwszego piętra.
W tym roku, choć woda znów wlała się na Kozanów, to udało się ją powstrzymać w kwadracie czterech ulic. Podmyła jedynie 15 budynków, z czego większość stanowiły stare bloki, których partery usytuowane są na wysokości kilku metrów. Pod wodą był zaledwie fragment całego osiedla.
Mit 3 - Cały Wrocław walczy z wielką wodą
13 lat temu na ulice rzeczywiście wyszły tłumy. Barykady z worków z piaskiem trzeba było stawiać, by uchronić przed wodą Rynek, a prawdziwy bój rozegrał się na nabrzeżu Ostrowa Tumskiego, czyli w historycznym centrum miasta, gdzie woda mogła zniszczyć najcenniejsze zabytki. Trzeba było też ewakuować bibliotekę uniwersytecką Na Piasku, a mimo trudu mieszkańców, ucierpiały zbiory innej uniwersyteckiej biblioteki, na ul. Szajnochy.
W tym roku na Kozanowie z żywiołem walczyło kilkaset może tysiąc mieszkańców. Ich walce z obojętnością przyglądali się gapie, których było kilkanaście razy więcej niż walczących. Spacerowali po galeriach bloków, trzymając piwo w jednej ręce a aparat fotograficzny w drugiej, i spokojnie cykali fotki. O mało nie doszło do linczu, gdy kilku młodzieńców na chodniku, tuż przy linii wody, rozbiło się z grillem. Pospolite ruszenie mieszkańców nastąpiło też na Popowicach (niedaleko Kozanowa) i na zagrożonych przez kilkanaście godzin Bartoszowicach. W sumie oprócz wojska i strażaków pracowało tam kilkaset osób.
Mit 4 - Może dojść do paraliżu miasta
Taką informację można było wyczytać na stronach lokalnych blogerów i wysłuchać w jednej z lokalnych rozgłośni. W środku nocy zadzwonił do niej słuchacz z informacją, że stoi z linijką nad brzegiem Widawy (dopływ Odry, do którego kanałem przepływowym przelano wody z jej głównego koryta, by obniżyć zbliżającą się falę), i stwierdza, że jej poziom podnosi się 4 cm na pół godziny. I jeśli w takim tempie będzie się podnosić, to za kilka godzin woda zaleje plac Kromera (węzeł komunikacyjny u wylotu z miasta na Warszawę). Widawa lokalnie rzeczywiście wylała, ale większych strat nie poczyniła, a plac Kromera pozostał nietknięty.
W 1997 roku powódź sparaliżowała miasto naprawdę, nie kursowały tramwaje, a autobusy jeździły po trasach mocno ograniczonych przez wodę. W tym roku życie we Wrocławiu toczyło się normalnie - otwarte były kina, knajpy i teatry, a w Rynku, jak co dzień, bawiły się tłumy. Nawet tramwaje i autobusy, w tym i kursujące przez Kozanów (z pominięciem zalanej pętli) kursowały normalnie.
Mit 5 - Straty we Wrocławiu idą w miliony
Takie przypuszczenie można było przeczytać na forach i bezkrytycznie powtarzały je telewizje, choć z zastrzeżeniem, że "mogą", bo najpierw trzeba je oszacować. Tymczasem całe straty to trzy zalane mieszkania, dwa lokale użytkowe, 14 samochodów i jedna przyczepa. Wpłynęło jedynie 15 wniosków o zapomogę (10 z Kozanowa). Wyłączenia prądu dotknęły 3 tys. mieszkań (wczoraj nie docierał on jeszcze do 200). Podkreślmy, w niczym to nie umniejsza cierpień i przeżyć tych, którzy teraz stracili swój dobytek. Należy im się nasze współczucie i pomoc w odbudowaniu życia. Także szybka pomoc państwa.
Mit 6 - Władza uciekła z Kozanowa
Lokalne władze niewątpliwie nie popisały się w Kozanowie. Największe błędy kierujący akcją popełnili przed powodzią - mieszkańcom Kozanowa powiedziano, że ich osiedle jest najmniej narażone na wodę, a zapory stawiane są tylko na wszelki wypadek. Tymczasem Odra wlała się do miasta właśnie tam i tylko tam.
Źle oszacowane zagrożenie spowodowało błędy w rozdysponowaniu ekip walczących z powodzią (wojsko skierowano w inny zagrożony rejon miasta). W efekcie, gdy woda przedarła się przez wał na Kozanowie, do walki z żywiołem nie było ani nikogo ze sztabu kryzysowego, ani dostatecznie dużo żołnierzy. Budujący umocnienia mieszkańcy poczuli się pozostawieni samym sobie.
Ale jednak wojsko na Kozanów przyjechało bardzo szybko, a prezydent Rafał Dutkiewicz zjawił się niecałą godzinę od przerwania wałów. Później akcję cały czas dozorował któryś z wiceprezydentów. I m.in. dzięki temu woda nie rozprzestrzeniła się zbyt daleko.
Mit 7 - To Dutkiewicz kazał wybudować domy na terenie zalewowym
Za lekkomyślność w wydawaniu pozwoleń na inwestycje na terenach zalewowych władze Wrocławia ostro w TVN 24 zganił szef klubu PO Grzegorz Schetyna, wrocławianin, b. wicepremier. Krytyka była wyraźnie skierowana pod adresem prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza, wobec którego PO jest od początku roku w opozycji (w wyborach na prezydenta miasta chce wystawić własnego kandydata choć wcześniej popierała Dutkiewicza).
Tymczasem decyzję o budowie tych domów podjęto jeszcze w 1996 roku, czyli przed wielką powodzią. Pozwolenie na ich postawienie wydano w 1999 (dwa lata po powodzi), a zasiedlono je w roku 2002. W tym czasie miastem rządzili kolejno Bogdan Zdrojewski z PO (dziś minister kultury), a potem Stanisław Huskowski (dziś poseł PO). Mieszkańcom obiecano wał, ale choć jego projekt jest gotowy od dawna, inwestycje blokują właściciele ogródków działkowych.
Mit 8 - Przekaz medialny
Wrocław ma traumę wydarzeń z 1997 roku. I być może dlatego większość lokalnych mediów, a także korespondenci mediów ogólnopolskich, do tematu takiego jak powódź nie potrafili podejść na chłodno i bez emocji. Relacje pełne były dramatyzmu, reporterzy stali w wodzie i przekazywali ostre wypowiedzi domorosłych specjalistów. TVN 24 przez cały dzień "bombardował" zdjęciami z przerywanego wału na Kozanowie, ilustrując nim każdy materiał dotyczący Wrocławia. Nie wszystkie telewizyjne kamery dotarły jednak na miejsce na czas, dlatego np. w weekendowych "Wiadomościach" TVP1 informacje o sytuacji we Wrocławiu ilustrowano zdjęciami z 1997 roku! A Radio Wrocław (jak wiadomo Polskie Radio jest w rękach medialnej koalicji PiS i SLD) - po zalaniu Kozanowa ale jeszcze przed oficjalnym bilansem strat - wykupiło w lokalnych gazetach ogłoszenie treści: "Kilku ważnych zawiodło, tysiące zwykłych nas uratowało".
Quelle: [url=http://wyborcza.pl/1,76842,7940074,Fikcja_wielkiej_powodzi_we_Wroclawiu__Obalamy_osiem.html]Fikcja wielkiej powodzi we Wrocławiu.[/url]