Wer Boy-Zeleński nicht kennt, hier eine Kostprobe:
Druga znow byla dziewczynka,
A zwala sie Ernestynka.
Jeden miala smutek wielki,
Bo ojciec robil serdelki.
A przeciwnie, za to ona
Byla bardzo wyksztalcona.
Wciaz czytala co sie zmiesci
Sliczne francuskie powiesci.
Mowili o niej bogwico,
Ze jest tylko poldziewica.
Nie kazda jest taka swieta,
Zeby zaraz miec bliznieta.
Raz ja ojciec przez to zlapal,
Bo jej narzeczony chrapal.
Straszny krzyk sie zrobil w domu,
Ze tak czynia bo kryjomu.
Kazdy wrzeszczal o czym innym,
Jak zwykle w zyciu rodzinnym.
Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzal po kilka razy.
Ona plakala cichutko,
Bo ja przy tym kopnal w udko.
A potem jeszcze jej ostro
Zakazal bawic sie z siostra,
Ze sie taka sama swinka
Zrobi jak ta Ernestynka.
Z ksiazkami tyz byla heca:
Wszystkie powrzucal do pieca,
Choc sam nie wiedzial dlaczego,
Co ma jedno do drugiego.
W koncu ustaly te krzyki,
Poszedl rano do fabryki.
Na co czlowiek sie naraza,
Kiedy ojca ma masarza.
EDIT: Ich würde Zeleński durchaus mit Tucholski vergleichen...