• Święty Krzysztof jest patronem kierowców! / Heiliger Christoph ist der Schutzpatron aller Autofahrer

    Bist Du, Krzysiu, ein "Heiliger"? :oczko

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

  • Zitat

    Original von Choma
    Święty Krzysztof jest patronem kierowców! / Heiliger Christoph ist der Schutzpatron aller Autofahrer

    Bist Du, Krzysiu, ein "Heiliger"? :oczko

    Choma, das weiß ich doch wer Christophorus ist.
    Manchesmal drückt der "Heiligenschein" schon gewaltig :ROTFL!

    Gruß Christoph
    :oczko

    Das Denken ist auch eine Wirklichkeit,
    sogar eine der wichtigsten im Menschenleben.

    Wilhelm Ostwald

  • coś dla nieco starszych... :oczko
    z góry przepraszam za użyte słowa, ale tekst ma lepszy oddźwięk, gdy przytoczę oryginał :oczko

    BUDYŃ

    "Miałem już dzisiaj nic nie pisać ale się wkurwiłem jak nigdy! Muszę odreagować. Sorry za błędy i ogólny chaos, ale mam to w dupie. Niech to chuj strzeli, jebany dr Oetker! No co mnie kurwa podkusiło, żeby kupić budyń z tej zajebanej firmy? Siedziałem sobie w domu, czytałem to i tamto, aż mnie nagle złapała ochota na budyń. A z pięć lat już tego gówna nie jadłem. No i się wziąłem ubrałem, pobiegłem do sklepu.
    Poproszę budyń. Proszę. Dziękuję.
    Szybki powrót do domu. Na opakowaniu napisane, że gotować mleko, potem wsypać, bla, bla, bla. Zrobiłem jak kazali. I co? I wyszło mi kakao!!!! Rzadkie jak sraczka. Tego się nie da jeść. Jak te pieprzone chamy mogą nazywać to coś budyniem i jeszcze chwalić się nową recepturą? Mam tego dość. Dość jebanej demokracji, kapitalizmu i całego tego ścierwa, które weszło do nas po 89. Chce takich budyniów jak za komuny! W brzydkich opakowaniach, ale gęstych z takimi wkurwiającymi grudkami! I kisieli też chcę!!! Niedawno na własne oczy widziałem jak moja znajoma PIŁA kisiel! Jak kurwa można pić kisiel? Czy nasze dzieci już nie będą pamiętały, że to należy wyjadać łyżeczką, do której wszystko się lepi i na koniec trzeba oblizać? Kto mi zabrał szklane litrowe butelki z kokakolą? Komu one przeszkadzały? I mleko w butelkach i śmietana, które kwaśniały bo były prawdziwe! A teraz po tygodniu stania na kaloryferze dalej jest "świeże" - co to kurwa za mleko? A dzieci myślą, że to mleczarnia mleko daje a krowa jest fioletowa. A te butelki takie fajne kapsle miały, skoble do strzelania w dupę się z nich robiło!... A gumki się z szelek wyciągało. Gdzie teraz takie szelki? Dlaczego teraz nawet wafelki prince polo są w tych cudnych opakowaniach zachowujących świeżość przez pięćset lat? Ja chce wafelków w sreberkach! I nie tylko prince polo ale i Mulatków! Jaki dziad skurwił się zachodnią technologią, dzięki której teraz wszystkie cukierki rozpływają się w ustach, a nie tak jak kiedyś, trzeba je gryźć było, tak normalnie jak ludzie!? No pytam się, no! Pierdolę mieć do wyboru setki rodzajów lodów i nie móc zdecydować się,na jaki mam ochotę! Kiedyś były tylko bambino w czekoladzie i wszyscy byli szczęśliwi, a jak rzucili casatte to ustawiała się kolejka na pół kilometra. Czy ktoś pamięta jak smakuje prawdziwa bułka? Nie, kurwa, nie tak jak w waszych pierdolonych sklepach, napompowane powietrzem kruche gówna. Prawdziwe bułki są twardawe, wyraziste w smaku, a najlepiej z prawdziwym masłem, które wyjęte z lodówki jest niemożliwe do rozsmarowania! O margarynie za komuny można było tylko pomarzyć, a jak była, to taka chujowa, chyba Palma się nazywała. Wielkie pierdolone koncerny wyjebały na amen z rynku moją ukochaną oranżadę, którą za młodu gasiłem pragnienie, a mordę przez pięć godzin miałem czerwoną. I jej młodszą siostrę - oranżadkę w proszku, której nikt nigdy nie rozpuszczał w wodzie, Bo służyła do wyjadania oblizanym palcem. Nawet ukochane parówki mi zajebali, dziś już nie robi się takich dobrych jak kiedyś... W telewizji dwa kanały, na każdym nic do oglądania. Teraz mamy sto kanałów i też nic nie ma. Możemy wpierdalać pomarańcze, banany i mandarynki, a kiedyś ,jak przyszedłeś z czymś takim do szkoły, to cię szefem nazywali. Fast foodów też nie było i każdy żywił się w drewnianych budach i żarliśmy z aluminiowych talerzy i jakoś nikt sraczki nie dostał, a śmieci wokoło nie było bo nie było zasranych jednorazówek. A jak chcieliśmy ameryki to żywiliśmy się zapiekankami z serem i pieczarkami i hod-dogami nabijanymi na metalowe pale. Buła, parówa, musztarda! Nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy. Spierdalaj zasrana Ameryko!!!
    A taką kurwa miałem ochotę na budyń!"

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

    Einmal editiert, zuletzt von Choma (15. Dezember 2007 um 20:20)

  • Telefon nad ranem

    - Hello, Senor Humphrey? Mówi Ernesto zajmujący się pana letnim domem.
    - A tak Ernesto. Co słychać? Czy coś się stało?
    - Dzwonię, żeby zawiadomić pana o śmierci pańskiej papugi.
    - Moja papuga nie żyje? Która? Czy nie ta, która wygrała w międzynarodowym konkursie?
    - Tak proszę pana, właśnie tak papuga.
    - To straszne, wydałem na nią mnóstwo pieniędzy. Jak zdechła?
    - Od jedzenia zepsutego mięsa senor.
    - Zepsutego mięsa? Kto dał jej zepsute mięso?
    - Nikt senor. Sama zjadła mięso zdechłego konia.
    - Zdechłego konia? Jakiego konia?
    - Pańskiego wyścigowego araba, zdechł od ciągnięcia wozu z wodą.
    - Czy ty zwariowałeś? Jakiego wozu z wodą?
    - Do gaszenia pożaru senor.
    - Na Boga! Jakiego pożaru???
    - Pańskiego domu senor. Zasłony zajęły się od świecy.
    - Jakiej świecy? Dom ma elektryczność!
    - Świecy pogrzebowej senor.
    - Co za pogrzeb do diabła??!!.
    - Pańskiej matki senor. Przyjechała bez zapowiedzi a ja, myśląc że to złodziej walnąłem ją kijem golfowym Nike-Tiger Woods.

    Przez moment cisza..

    - Ernesto, jeżeli złamałeś ten kij to jesteś zwolniony!!!

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

  • Za górami, za lasami żyła sobie niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom stawu w pobliżu jej zamku.
    Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała:
    - Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego dnia zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
    Wieczorem przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:
    - No ku*wa, nie sądzę...
    I dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce..."

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

  • trochę pikantnych dowcipów :oczko może "rozchmurzą" ten ponury dzień?

    - Poproszę 50 prezerwatyw.
    - Mam tylko 48.
    - Dobra niech będą, ale muszę pani powiedzieć, że spieprzyła mi pani cały wieczór!

    W barze podchodzi facet do kobiety i próbuje nawiązać rozmowę.
    - Pan pod niewłaściwym adresem, ja jestem lesbijką.
    - A co to znaczy?
    - Widzisz przy barze tę blondynkę? Chciałabym z nią spędzić noc.
    - Kurde, to ja też jestem lesbijką!

    - Kochanie, co sądzisz o seksie analnym?
    - Jak dla mnie ok.
    - A już się bałem, że będziesz miała coś przeciwko...
    - A co ja się będę wtrącać, jak spędzasz czas z kolegami?

    - Tu seks telefon, spełnię twoje najskrytsze pragnienia!
    - Genia to ja! Kup chleb do domu...

    Noc poślubna. Młodzi leżą w łóżku i palą papierosy po skończonym akcie.
    - Czy miałaś przede mną jakiegoś faceta?
    - Ależ co ty, kochanie, żadnego.
    - A ja miałem.

    Mężczyzna ogląda się nago w lustrze, nagle jego członek zaczyna się podnosić.
    - Spokojnie, spokojnie, to tylko ja!

    Chłopak mówi do kolegów:
    - Byłem u dziewczyny.
    - I co, i co???
    - Waliłem całą noc!
    - Łooo!!!!!!
    - ...i nikt nie otworzył...

    Noc poślubna:
    - Kochanie, dużo było ich przede mną?
    Mija godzina, ona milczy.
    - Kochanie, gniewasz się na mnie?
    - Cicho, liczę...

    Kłótnia w łóżku:
    - To ty pierwsza zaczęłaś!
    - Tak, bo ty pierwszy skończyłeś!

    Spotykają się dwaj kumple po wakacjach.
    - Opowiadaj jak było na plaży nudystów!
    - Powiem ci jedno - od początku twardo się trzymałem.

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

    Einmal editiert, zuletzt von Choma (2. März 2008 um 13:54)

  • Der arme Junggeselle

    Ich wollte heiraten, schon deshalb, damit ich nicht immer im Gasthaus essen musste. Leider fand ich keine Frau. Da riet mir ein Freund: "Kauf Dir ein Kochbuch, dann kommst Du billig weg." Ich lies mich überreden und kaufte ein Kochbuch. Zuerst suchte ich mir mein Leibgericht "Frikadellen" aus. Da hieß es nun: "Man schneide 3 Tage alte Semmeln" Ich ging also zum Bäcker und kaufte mir jede Menge alte Semmeln, einen ganzen Korb voll. Die Leute glaubten schon, ich wäre verrückt geworden. Dann schnitt ich 1 Std., ich schnitt 2 Std. aber nach der 3. Std. musste ich verschnaufen und nach der 4. Std. habe ich es aufgegeben. Ich dachte 3 Tage Brötchen schneiden, das ist unmöglich. Ich wollte also was anderes kochen und blätterte im Kochbuch. Kartoffeln isst jeder vernünftige Mensch, aber was dazu? Aber meint Ihr ich hätte das Wort "Soße" gefunden - Sauce stand da. Nein, dachte ich, das ist ein Druckfehler. Jedenfalls stand da: "Man schwitze 30 Gr. Mehl" Ich zog nun 2 paar Unterhosen, 2 Hemden, 1 Wollpullover 1 Pelzweste, darüber band ich ein Wollschal und setze mir eine Pelzmütze auf. Zum Schluss zog ich noch einen Pelzmantel an. Dann rannte ich trepp auf; trepp ab. Beim 5. Mal hat man mich im Korridor gefunden. Ich war klitschnass geschwitzt, aber meint ihr, ich hätte auch nur 1 g Mehl heraus geschwitzt?? Da dachte ich, brate Dir ein Schnitzel, da kann nicht viel passieren, das ist einfach. Da stand: "Man wälze und klopfe" ... Nein dachte ich, das Wälzen ist nicht schlimm, Du hast ja eine 4 Zimmer Wohnung. Also wälzte ich mich mit dem Schnitzel durch die Wohnung. Und dann ging’s runter zur Klopfstange. Da stand auf einem Schild: "Nur Dienstags und Freitags" und heute war Donnerstag. Da wurde aus dem Schnitzel auch nichts. Da fiel mir ein, Du hast ja noch einige Eier, die kochst Du Dir. Da hieß es nun: "Nachdem die Eier gekocht sind, schrecke man sie ab". Ich legte die gekochten Eier auf den Tisch, hängte mir ein Bettlaken um und rief dabei: Huh - huu - huh, aber meint ihr die Eier hätten sich erschreckt? Nun hatte ich es endgültig satt, ich suchte mir eine Frau. Es war mir egal wie sie aussah, Hauptsache sie konnte kochen. Ich fand eine, sie wog 2 Zentner, aber das tut ja nichts zur Sache. Ich wollte ihr eine Freude machen und ging mit ihr ins Kino. Als wir hinkamen, stand schon eine Schlange von Leuten vor der Kasse. Meine Frau stellte sich auch an. Ich blieb etwas abseits stehen. Ich hörte eine Stimme: "Programm 20 Cent" Oh weh, dachte ich, wenn 1 Gramm 20 Cent kostet - was kosten dann 2 Zentner??? Ich lief davon, so schnell ich konnte und bin nun wieder Junggeselle

    [FONT=tahoma]Wahre Menschlichkeit ist köstlicher als alle Schönheit der Erde[/FONT] JOHANN HEINRICH PESTALOZZI

  • Eines Tages, als eine arme Schneiderin an einem Flussufer nähte, fiel
    ihr Fingerhut ins Wasser. Sie weinte über den Verlust so laut, dass Gott
    erschien und sie fragte: "Mein Kind, weshalb weinst Du denn?"
    Die Schneiderin erklärte ihm, dass ihr Fingerhut in den Fluss gefallen
    sei und sie ihn dringend brauche, weil sie mit ihrer Arbeit ihrem Ehemann
    helfe, das nötige Geld zum Überleben ihrer Familie zu verdienen. Gott tauchte
    seine Hand ins Wasser und holte einen goldenen, mit Türkisen bestückten
    Fingerhut heraus.

    "Ist das Dein Fingerhut?" fragte er. "Nein".
    Gott tauchte seine Hand wieder ins Wasser und fischte einen goldenen, mit
    Rubinen geschmückten Fingerhut heraus.

    "Ist das Dein Fingerhut?" fragte Gott. Wieder antwortete die
    Schneiderin: "Nein".

    Gott tauchte seine Hand wieder ins Wasser und fischte einen ledernen
    Fingerhut heraus. "Ist das Dein Fingerhut?" fragte Gott. "Ja, das ist er!". Gott war
    über die Ehrlichkeit der Frau sehr erfreut und schenkte ihr alle drei Fingerhüte.
    Die Schneiderin ging überglücklich nach Hause.


    Einige Jahre später spazierte die Schneiderin mit ihrem Ehemann an
    dem Flussufer entlang. Ihr Ehemann rutschte aus, fiel ins Wasser und
    verschwand in den Fluten. Die Schneiderin weinte so laut, und wieder
    erschien Gott und fragte nach dem Grund ihrer Tränen.

    "Oh Gott, mein Mann ist soeben in den Fluss gefallen!" antwortete
    sie. Gott stieg in die Fluten und kam mit George Clooney heraus. "Ist das
    Dein Ehemann?" wollte er wissen.
    "Ja" sagte die Schneiderin. Gott wurde wütend und schrie: "Du hast
    gelogen, das ist nicht Dein Ehemann!".

    Die Schneiderin antwortete: "Gott, bitte vergib mir, das ist ein
    Missverständnis. Siehst Du, wenn ich bei George Clooney nein gesagt
    hätte, wärst Du mit Brad Pitt wiedergekommen. Und wenn ich bei Brad
    Pitt nein gesagt hätte, hättest Du meinem Ehemann geholt, und wenn
    ich bei ihm ja gesagt hätte, hättest Du mir alle drei mitgegeben.
    Gott, ich bin nicht mehr bei bester Gesundheit und hätte mich nicht
    um alle drei Ehemänner kümmern können. Nur DESWEGEN sagte ich bei
    George Clooney ja."
    Gott war gerührt und so durfte die Schneiderin George Clooney
    behalten.

    Die Moral der Geschichte: Wenn immer eine Frau lügt, geschieht dies
    aus guten und ehrenwerten Gründen und im Interesse aller.

    :ROTFL :papa2

  • znalezione na innym forum :oczko :haha
    ILU FORUMOWICZÓW POTRZEBA, BY WYMIENIĆ ŻARÓWKĘ?

    1 - aby zmienić żarówkę i napisać że żarówka została zmieniona
    14 - którzy podzielą się podobnymi doświadczeniami przy zmienianiu żarówki i napiszą o tym jak inaczej można było to zrobić
    7 - którzy ostrzegą o niebezpieczeństwach grożących przy zmianie żarówki
    1 - który przeniesie temat do działu "Oświetlenie"
    2 - którzy zaczną się kłócić i przeniosą to do działu "Elektryka"
    7 - którzy wytkną błędy gramatyczne/ortograficzne w postach na temat wymiany żarówki
    5 - którzy pojadą tym co wytykali błędy
    3 - którzy poprawią te błędy
    6 - którzy będą się kłócić czy pisze się "żarówka" czy "rzarówka"
    6 -którzy powiedzą im że są głupi
    2 - profesjonalnych elektryków którzy poinformują wszystkich że mówi się "lampa"
    15 - wszechwiedzących którzy twierdzą że siedzieli w tym temacie i mówi się "żarówka"
    19 - którzy napiszą że to forum nie jest o żarówkach i powinno się to przenieść do forum o żarówkach
    11 - którzy obronią temat mówiąc że wszyscy używają żarówek więc temat pasuje
    36 - którzy będą debatować która metoda zmieniania żarówek jest lepsza, gdzie kupić żarówki, jakiej marki i które są wadliwe
    7 - którzy podeślą linki gdzie można zobaczyć różne przykłady żarówek
    4 - którzy napiszą że te linki nie działają i podeślą nowe
    13 - którzy zacytują kilkanaście postów pod cytatami pisząc: "Ja też" / "Zgadzam się"
    5 - którzy napiszą że odchodzą z forum bo nie mogą dłużej znieść kontrowersji wokół żarówek
    4 - którzy napiszą że "BYŁO!?"
    13 - którzy napiszą żeby "szukać" zanim napisze się kolejne pytania o żarówki
    1 - który zrobi mały hijack i zapyta się jak wymienić klakson
    1 - użytkownik który odpowie na oryginalny post po pół roku i zacznie temat od nowa.

    [color=#000066]Jeśli potrafisz śmiać się z siebie, będziesz miał ubaw do końca życia[/color] :D

Jetzt mitmachen!

Du hast noch kein Benutzerkonto auf unserer Seite? Registriere dich kostenlos und nimm an unserer Community teil!