Serdeczne wyrazy wspolczucia, Liwia!

To rzeczywiscie byloby przykre, gdyby teraz zaczela sie wrzawa o spadek. Przeciez odszedl ukochany czlowiek, ktory kazdemu chcial dobrze. Nie sadze, ze to ciebie i twoja mame pocieszy - ale w wielu rodzinach sa takie swary. A najbardziej kloca sie ci, ktorzy najmniej dla opieki zrobili. Zycze wam duzo sily i nie dajcie sie prosze!
W naszym przypadku "na szczescie" jestem jedynaczka. Tzn. przynajmniej takich klotni nie ma. Rodzicow (mieszkaja miedzy Kiel a Hamburgiem) probowalam juz czesciej zwabic do Stuttgartu, ale nie chca.
Moj brat cioteczny i jego zona (moja najlepsza przyjaciolka) mieszkaja w tym samym miescie i pomagaja oczywiscie, jak potrzeba. Ale w razie naprawde krytycznej sytuacji nie beda nawet mieli mozliwosci, bo oboje pracuja i tez maja swoje problemy (min. ze swoimi rodzicami).
Nie mam zielonego pojecia, jak to bedzie w przyszlosci. Kiedys to byly rozwazania, a teraz to za kilka lat pewnie bedzie rzeczywistoscia. Jestem z rodzicami bardzo blisko na przyjacielskiej bazie zwiazana, co nie ulatwia sprawy. Powoli juz sama wierze, ze tez mam jakiegos raka...